piątek, 22 czerwca 2018

Sukces w Osh: ruszamy w góry!

7 rano. Z dwugodzinnym opóźnieniem lądujemy w biszkeku. Nasze stopy dotykają ziemi kirgiskiej gdy słońce wstaje zza horyzontu. U was jest 3, śpicie.


My przechodzimy kontrolę paszportów, odbieramy bagaż, nadajemy go znowu do Osh i wsiadamy do samolotu.
Bagaże dotarły, my też.
Moja torba z nartami otworzyła się podczas transportu, i mimo że niewiele brakowało to nic nie wypadło. Najbardziej zagrożone były chyba raki jędraskowe.

8.35 lądujemy w Osh. Bardzo widokowy lot, większość trasy nad górami. Miałem miejsce przy oknie.

W Oshu udajemy się z synem Omurbeka, który to miał nas zabrać w góry, do hostelu Pamir Mountains Guest House. Czyli do pewnej babuszki, u której jesteśmy drugimi gośćmi w historii całego Pamir Mountains Guest House. Wybraliśmy go bo był taki (5usd) i organizował wiele wycieczek a my szukaliśmy tańszego transportu do bazy pod Pikiem Lenina niż 120 USD za auto, bo przy tylko dwóch osobach to oczem daroga.
Oczywiście ta babcia nic nie organizowała ale okazała się bardzo miła i pomocna. Powitala nas też typowym poczęstunkiem.
Mimo, że mieliśmy wstępnie umówiony transport z niejakim Omurbekiem to w jeden tylko dzień znalazło się kilka innych opcji. 1. Ktoś podający się za właściciela naszego hostelu przez telefon proponował transport dobrym samochodem (niedarożnikiem, a niet maleńko maszinu) za 195 diaries. No, ewentualnie 180 bo jesteśmy jego gośćmi. Ostatecznie 120 skoro ktoś inny za tyle jedzie.
2. Podpuav się pod wycieczkę do Sary-Tash organizowana przez Osh Guesthouse po 35 dolarów. Jednak co dalej, z Sary-Tash jeszcze 80 km
3. Jechać z transportem agencji Ak-sai travel - jedna z największych agencji turystycznych pod Pikiem. 

Najpierw wpłacamy 50 dolarów kaucji w osh Guesthouse. Penn pojawia się opcja jazdy z Ak-Sai więc wracamy odebrać kaucję co się udaje. Ostatecznie jedziemy z Ak-sai. Trochę się nie dogadaliśmy bo z guesGuesth za 35 była porządna terenówka do danej bazy, ale się nie zrozumieliśmy.

Udajemy się na bazar kupić najpotrzebniejsze rzeczy: szczoteczkę, majtki, koszulkę oraz pierdoły w stylu chleb, miód, suszone owoce i różne inne zapasy do bazy. 

mięso przechowywane w sterylnej chłodni

Babuszka w naszym hostelu organizuje transport, tzn mobiluzujm syna żeby zawiózł nas gdzie trzeba bo wyjeżdżamy o 3.30 w nocy.

Ruszamy do bazy pod górą.


2 komentarze: